środa, 4 czerwca 2014

Mój sen cz. IV

Obudziłam się bardzo szczęśliwa. Po pierwsze miałam piękny sen, a po drugie cieszyłam się z tego, że mogę widzieć Abrahama.
Umylam i ubralam się szybko. Wyszłam z pokoju i wpadłam na Abrahama.
- Ups... Przepraszam. - Powiedziałam
- Nie szkodzi . - Odpowiedział z uśmiechem Abri - Jak się spało?
- Wyśmienicie - odpowiedziałam
Abraham znów się uśmiechnął i zeszlismy na dół. Zjedliśmy pyszne śniadanko i pojechaliśmy do studia, ponieważ Abri miał coś do załatwienia. Po godzince poszliśmy na miasto. W centrum wszystkie Abrahamers "rzuciły się" na niego i musiał podpisywać bluzki, plakty itp. oraz cała seria zdjęć. Tu zeszło się nam 2 godziny i nadeszła pora obiadu. Gdy odeszła ostatnia fanka, zadowolony Abraham podszedł do  mnie i powiedział:
- Przepraszam, że tak długo się zeszło, ale dzięki nim... Przepraszam, wam dzień staje się o wiele lepszy.
- Hehe, rozumiem Cię ;* Jakbym tu nie stała też bym chciała się do ciebie przytulić.
- No to świetnie, chodź teraz na obiad.
W najbliższej restauracji zjedliśmy. Menadżer Abriego podszedł do nas i zaproponował wyjazd na plażę. Oczywiście zgodzilismy się. W miejscu gdzie nie było ludzi, rozlozylismy koce i kosze z jedzeniem. Ja jeszcze rozmawiałam parasol plażowy, a Abri na chwilę odszedł. Rozmawiał chwilę z Panem Guerro. Ten zabrał swoje rzeczy i poszedł.
- Gdzie poszedł Pan Guerro ? - zapytałam
- Na drugą plażę, sam o to poprosiłem.
- Okey, będziemy sami i w końcu się wyglądamy - uśmiechnęłam się.
- Też się cieszę. Dzięki, że jesteś mam dziś wolny dzień. - oznajmił Abri
- Hahahaha  leniuchujesz
- Jak widać - zasmial się Abri - Chodź idziemy się wykompac w morzu
- Okey - odpowiedziałam
Najpierw chlapalismy się wodą, było przy tym dużo śmiechu, a potem już normalnie plywalismy. Gdy już nie chciało mi się pływać, wyszłam na brzeg. Polozylam się na kocyku i patrzyłam jak Abraham pływa. Był taki radosny. Jednak i on w końcu wyszedł.
- I jak opalilas się? - zapytał
- No trochę napewno. A ty, nacieszyles się wodą morską? 
- Tak, dawno nie miałem wolnego czasu żeby sobie dłużej popływać.
- To świetnie. Weź ten ręcznik i obsusz się z wody.
Potem usiedlismy i rozmawialiśmy, o Polsce, o tamtejszych Abrahamers i o jego pracy. Czas szybko mijał, nawet nie zauważyliśmy, że już 21.00. Przyszedł Pan Guerro.
- I jak wygadaliscie się? - zapytał
- NIE - odpowiedzieliśmy równocześnie i zaczęliśmy się śmiać razem z menadżerem.
- Mi też przykro, że nie możecie dłużej pogadać, ale musimy wracać do domu. Abraham ma jutro koncert i musi rano wstać, żeby przypomnieć układ i przećwiczyć piosenki.
Zabraliśmy nasze rzeczy z plaży i poszliśmy...
~ 30 min później ~
Usiadłam na moim łóżku, spojrzałam na zegarek, już była 22.00.
- Idę spać - pomyślałam.
Przebralam się w pizamke w paski i zgasilam światło...
--------------------------------------------------------------------------

Po bardzo długiej, długiej, długiej nieobecności dodaje kolejny rozdział. Nie mam za bardo czasu, teraz wszystkie poprawki. Rozumiecie... Mam nadzieję, ze wam się podobał ten rozdział, chociaż dla mnie nie jest zbyt ciekawy. ;) Oceniajcie sami. KAŻDA OPINIA JEST WAŻNA - NEGATYWNA CZY POZYTYWNA. Dziękuję za motywację w poprzednich komentarzach. Lovv <3
PS Daje wam jeszcze tło. Sam robiłam. Jeśli chcecie zrobię chętnie inne, albo z kimś innym nie ma problemu ;)

1 komentarz:

  1. Napisz kolejny rozdział <3 proszę tylko szybciej niż ten <3

    OdpowiedzUsuń